Emancipator: Nevergreen – dźwiękowa pocztówka z końca lata.
Trzy pierwsze płyty Douglasa Applinga (Emancipatora) to dla mnie unikatowe, przestrzenne obrazu dźwiękowe – orbitujące gdzieś na granicy downtempo chilloutu i odrobiny ambientu. Amerykański producent znalazł w tym złoty środek – brzmiąc płynnie i przystępnie, wręcz chwytliwie. Jednocześnie budując z sampli paradoksalnie organiczne i ambitne kolaże. To rzadka cecha, godna najwyższego uznania.
Opisywany tutaj Nevergreen widzę w czołówce filmu o wspinaczce górskiej. Eteryczny, tęskny, z chórami i instrumentami zawieszonymi w niemal bezkresnej przestrzeni. Ten subtelny pogłos, ledwie wyczuwalne echo –to sztuczki, które przywodzą na myśl góry. Douglas Appling w swojej filozofii grania w niezwykły sposób zdaje się odwoływać do naszych archetypicznych wyobrażeń – maluje pejzaże, które słuchacze z dużą wyobraźnią muzyczną odczytają podobnie.
To właśnie utwór, końcówki wakacji – przełomu sierpnia i września. Naturalnym wydaje mi się powrót do tego albumu właśnie teraz.
A jak jest z Wami? Macie swoje albumy do których wracacie tylko o określonej porze roku? Utwór: Nevergreen
Album: Safe In The Steep Cliffs
Producent: Emancipator (Douglas Appling)
Kraj: Stany Zjednoczone (Portland)
Gatunek: Downtempo, Folktronica Ambient
Wytwórnia: Loci
Posłuchaj też: Axel Boman Fantastic Piano
Światowa data premiery:
29 czerwiec 2010